Trzy dni w Bombaju są zdecydowanie wystarczające, przynajmniej dla nas.
Jest to bardzo ciekawe miejsce pełne kolorów, ale tez miejsc po prostu brzydkich i nieprzyjemnych.
Niesamowite jest to ze idąc chodnikiem pełnym bazarów i kolorów wystarczy skręcić w boczna ulice i po dwóch metrach jest inny świat, w którym zamiast kolczyków proponują ci narkotyki, a zamiast sprzedawców zaczepiają Cie żebrzące dzieci i dorośli. Jest to bardzo nieprzyjemne. Od razu zastanawialiśmy się czy ci ludzie nie "pracują dla kogoś". Najgorszy widok dla nas to były dosłownie kilkuletnie dzieci naprawdę brudne i zasmarkane, które nie dawały za wygrana i potrafiły iść za nami i nas zaczepiać dość długo. Odstraszał ich dopiero krzyczący na nie policjant. Niesamowicie przygnębiające wrażenie robią rownież slumsy przy samym lotnisku, które są na ogromnym terenie. Podczas lądowania była to pierwsza rzecz którą zauważyliśmy.
Do przyjemnych należało próbowanie rożnych potraw (dalej nie wiemy co jedliśmy:) ) oraz obsługa, która doceniała nasze wysiłki jedzenia rękoma:)
Architektura tez robi pozytywne wrażenie, do tego na głównych ulicach jest czysto, co było zaskoczeniem. Fajne tez były negocjacje, kiedy Pendrak machał głową tak jak oni. Było to bardzo zabawne i ton rozmów oraz możliwości zmniejszenia ceny od razu były łatwiejsze:) czuliśmy się trochę jak celebryci ponieważ co chwile ktoś chciał się z nami fotografować i widać było ze to sprawiało im wielka radość (większa niż nam;>)
Mamy kolejny lot za 9 godzin, wiec pakujemy się i w drogę. Najdalej za dwa dni będziemy się smażyć na plaży :]
P.S.
Kolejny dzień udało nam się nie zachorować.
Kupiliśmy kartę SIM z internatami "łan giga sri dżi olni for forhandert rupis" !
Dzisiejsza kolacja, papka warzywna - na zdjęciu + zdjęcie rachunku z nazwa, kto potrafi niech rozszyfruje. Kelner prawie nie mówił po angielski:) koszt 211 rupii
Dla smakoszy snickers smakuje tak dobrze jak w Polsce i jest za 30 rupii wiec cena bardzo dobra, mi very like;)