Dolecieliśmy na miejsce i zamiast korzystać z taksówki postanowiliśmy pojechać autobusem z lotniska. 4 przystanki na dwie osoby to 20 rupii co nic nie wiosło;) wybrany bez sensu autobus to impreza dla ludzi o mocnych nerwach, ale dla nas przejażdżka była fajna:)
Po tej wycieczce nikt nas nie chciał zaprowadzić/zawieźć do żadnego hotelu. Wydało nam się to dziwne wiec zmieniliśmy plan i postanowiliśmy do turystycznej dzielnicy Colaba. Riksza do dzielnicy bangra- do sprawdzenia nazwa( bo riksze dalej nie jeżdżą) po dluuugim targowaniu 150 rupii Ok 10km plus taksówka do Calaba Ok 20km 350rupii. Znalezienie pokoju nie było bardzo trudne ale znowu trzeba było się targować, oczywiście chętni do pomocy byli lokalni Hindusi którzy prowadzali nas od hotelu do hotelu aż w końcu przyjęli do wiadomości ze za drogo im się nie uda a lubie byliśmy juz tak zmęczeni i głodni ze zdecydowaliśmy się na pokój bez łazienki ale w centum, z klimatyzacja i blisko morza za 1300rupii. Pytaliśmy wcześniej napotkanych "białych" i wszyscy utwierdzili nas w przekonaniu ze nie przepłaciliśmy. Z pewnością gdybyśmy się zdecydowali pojechać troche dalej to cena byłaby korzystniejsza ale nie było na to sił
Obiadokolacja dwa Dania - chcken curry i tikka chcken w sumie 320rupii
Smaczne byłoby ostre ale to nie jest jeszcze to na co czekam. Po posiłku podali nam wykałaczki i ziarna chyba szałwii, lepsza opcja niz guma do żucia, smaczne i odświeża oddech:)