Geoblog.pl    Pendraki    Podróże    Pendrak Pol poza miastem    Wycieczka do jaskiń z kaowcem
Zwiń mapę
2016
07
kwi

Wycieczka do jaskiń z kaowcem

 
Wietnam
Wietnam, Phong Nha
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 20534 km
 
Son Trach zasłynęło w 2005 roku gdy odkryto w okolicy tego miasteczka kilka gigantycznych jaskiń. Od niedawna zostały udostępnione dla turystów dla tego też niewiele osób wie o ich ustnieniu. Miasteczko położone jest w górach gdzie krajobraz zapiera dech w piersiach. Wzgórza porośnięte są gęstą dżunglą i robią wrażenie.

My będąc w Wietnamie dowiedzieliśmy się o istnieniu jaskiń i od razu wiedzieliśmy, że pojedziemy je zobaczyć.

Son Trach jest bazą wypadową do jaskiń i poza jedną ulicą, na której są hotele i sklepy to nic nie ma.

Gdy dojechaliśmy na miejsce ze znaleziejem noclegu nie mieliśmy żadnego problemu, ale w zwiazku z tym, że jest to baza wypadowa hotele są troszkę droższe niż w pozostałej części Wietnamu. My i tym razem za hotel zapłaciliśmy 10$.

Do jaskiń można jechać samemu, ale tym razem postanowiliśmy wykupić wycieczkę w biurze podróży tak aby "zajęli się nami od początku do końca". Zdecydowaliśmy się na zobaczenie Paradise Cave i Dark Cave, które są oddalone od siebie o kilka km. Koszt na osobę wynosił 1.200.000 VNG(w cenie był: transport wejściówki, obiad, kajaki oraz wesoła Pani przewodnik, która uczyła nas później Wietnamskiej piosenki :)).

Oczywiście przez cały czas jest z nami Ania zwana Szugunem, choć została zmieniona ksywa na "Matka" :).

Zwiedzać jaskinię pojechaliśmy następnego dnia. Zaczęliśmy od ogrodu botanicznego, w którym było całkiem ok. Było w nim sporo przeróżnych drzew, roślinności i wodospad. Wizyta w ogrodzie nie porwała nas, ale było to miłe rozpoczęcie dnia. Pierwszą jaskinią była jaskinia Paradise, która została odkryta przez miejscowego człowieka. Jej długość to 31km. My zobaczyliśmy pierwszy kilometr i zrobił na nas wielkie wrażenie. Jaskinia jest ogromna! Ma kilka dziesiąt metrów wysokości i szerokości. Dla typowych turystów takich jak my można wejść kilometr w głąb. Jest opcja wejścia głębiej, ale to już trzeba wykupić wycieczkę z przewodnikiem w pełnym osprzętowaniu i takie tam. Jaskinia jest warta zobaczenia.
Następnie pojechaliśmy do jaskini Dark. Nim weszliśmy zjedliśmy z grupą wspólny obiad. Aby dostać się do jaskini musieliśmy pokonać pewną drogę ;) Najpierw czekał nas zjazd 400 metrową tyrolką, a następnie musieliśmy dopłynąć do jaskini kilka dziesiąt metrów w zimnej wodzie:). W jaskini było bardzo mroczne. Nie było w niej świateł jak w jaskini Paradise. Idąc w głąb jaskini w pewnym momencie odbiliśmy w wąską ścieżkę(tutaj też niestety musieliśmy zostawić Agatkę), którą dalej szliśmy kilka dziesiąt metrów. Zasady BHP muszą być zachowane dlatego też mieliśmy na głowach kaski z latarkami. Bez latarek zwiedzanie tej jaskini nie jest możliwe. Na końcu bardzo wąskiego tunelu były baseny błota, w których się oczywiście wykąpaliśmy :) Gdy wyszliśmy z jaskini czekała na nas zimna kompiel i kajaki. Czas nam wypełniły tyrolka oraz tor przeszkód na linach umieszczony nad nad wodą.

Do hotelu wróciliśmy pod wieczór. Przed wyjściem na wycieczkę dogadaliśmy się (oczywiście za dopłatą), że pokój opuścimy ok 22:00 ponieważ tego wieczoru jedziemy dalej do Ha Long Bay. Ok 20:00 poszliśmy na coś zjeść. Agatka z Matką poszły do innej knajpy niż ja. Mnie urzekła miejscowa gar kuchnia. Wskazałem Wietnamce kawałek mięsa poprosiłem o ryż i usiadłem.  Oczywiście `ok ok` :) Mięso dostałem, ale ryżu brak :) I się zaczęło. Prosiłem o ryż po angielsku i na migi. Bez rezultatu. W koncu podszedłem do innego stolika gdzie siedziało czterech lokalnych dżentelmenów i zapytałem jak jest po wietnamsku ryż. Po chwili zostałem zrozumiany. Mąż Pani, która przyjęła zamówienie pokazał i miskę i kazał czekać,  wsiadł na skuter i pojechał. Po 5 minutach wrócił z miską ryżu i rybnym rolsami,  które były najsmaczniejszą część kolacji :)

Gdy wróciliśmy wszyscy razem do hotelu zauważyliśmy nasze plecaki na korytarzu przed pokojem. W pokoju już spalo 4 Wietnamczykow... trochę nas to zestresowało, bo nie byliśmy do końca spakowani. Okazało się, że  obsługa hotelowa zrobiła to za nas:) powiedziali "i'm sorry" ale co nam po tym. Na szczęście za chwilę mieliśmy nocny autokar,  więc nie było tak źle :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 84 wpisy84 64 komentarze64 186 zdjęć186 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
17.01.2016 - 04.07.2016