Geoblog.pl    Pendraki    Podróże    Pendrak Pol poza miastem    Hue
Zwiń mapę
2016
06
kwi

Hue

 
Wietnam
Wietnam, Huế
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 20345 km
 
Tym razem zaszaleliśmy i hotel zarwzerowalismy wcześniej na booking.com za 10$ ze śniadaniem :). Był to strzał w dziesiątkę, ponieważ pokój był przyjemny, a obsługa hotelowa baaardzo pomocna. Poradzili nam gdzie co i za ile można zobaczyć, wytlumaczyli trasę oraz wypożyczyli skuter w dobrej cenie (140000 VNG za 24h,  do tego kawa i herbata za darmo podczas pobytu). Krótko mówią,  full serwis :)

W związku z tym, że zalogowaliśmy się w hotelu popołudniu nie było już czasu na zobaczenie zabytków. Aby się nie nudzić to pojechaliśmy na plażę :) W internetach wyczytaliśmy, że plaże w Hue słyną z owoców morza.
Gdy przyjechaliśmy na miejsce zobaczyliśmy na plaży kilka parasoli stoliki i krzesełka. Zaprowadziła nas do nich Wietnamka i podała kartę menu. Zastanawialiśmy się gdzie jest kuchnia ponieważ nigdzie jej nie widzieliśmy. Skoro oferuje nam jedzenie to kuchnia gdzieś musi być ;) zdecydowaliśmy się na noodle z owocami morze dwie kawy i sok z kokosa. Czekamy i czekamy, a jedzenia nie ma. Po ok 45min przyjechał na skuterze Wietnamczyk z naszym obiadem ;)  Noodle to był makaron z zupki chińskiej (wifon), a owoce morza hmmm może było tam 6 krewetek :) przynajmniej kawa i kokos nas nie zawiodły. Mimo wszytsko doceniamy trud i poświęcenie; ) Wciąż głodni i lżejsi o całkiem pokaźną sumę, którą musieliśmy zapłacić za to danie pojechslismy dalej :).

Jechaliśmy wzdłuż morza drogą, która nie była chyba często odwiedzana przez białych turystów, ponieważ widzieliśmy mocne zdziwienie w oczach Wietnamczyków (na zasadzie co wy tu robicie, przecież tu nic nie ma). Po przejechaniu kilku set metrów skreciliśmy ponownie na plażę. Na początku było kilkanaście grobów, które były oddalone od wody o około 30metrow(?! ). Idąc dalej napotkaliśmy dziesiątki zepsutych łódek, które sprawiają wrażenie cmentarzyska. Klimat był troszkę mroczny, ale miał coś w sobie i dobrze czuliśmy się pomimo tego, że byliśmy tam zupełnie sami... No prawie sami. Po kilku minutach dołączyła do nas Wietnamka, która bacznie nam się przyglądała. Ta historia się jeszcze nie kończy :).
Jadąc dalej wzdłóż plaży mijaliśmy domy, przed którymi siedzieli Wietnamczycy pijący piwo lub grając w warcaby. Na zapracowanych nie wyglądali a była 14 godzina :)
Pijacych alkohol (często bimber) Wietnamczyków przed domami lub w knajpach można zobaczyć o każdej porze dnia, dosłownie o każdej ;) Niskie ceny wyjątkowych trunków sprzyjają częstemu ich spozywaniu.
Dojechaliśmy w koncu do portu. Tutaj port jest co kilka kilometrów :) Lokalesi nie mogli się nadziwić widząc nas, co bardzo nas bawiło. Zrobiliśmy fotkę i pojechaliśmy dalej.

Wieczorem pojechaliśmy z Agatką na masaż. Uzgodniliśmy godzinny za 200000 VNG. Wietnamka podczas ustaleń była bardzo miła, pokazała nam nawet globus na którym nie było Polski :) Żarty żartami, Agatka poszła na masaż, ja otworzyłem browarka i czytałem Internety. Po mniej więcej 25 minutach Agatka przyszła i powiedziała że już koniec. Spojrzałem na zegarek co jak co ale godzina nie minęła ;) po krótkiej rozmowie Wietnamka oddała nam część wynagrodzenia choć na początku wmawiała, że masaż trwał godzinę... niestety zdarza się że 'biała twarz' zachęca niektórych do mniejszych lub większych oszustw:/

Natępnego dnia pojechślismy zobaczyć grobowiec Cesarza Khai Dinh, który jest oddalony kilka km od Hue. Za wejście zapłaciliśmy 100000 VNG za osobę i uważamy że warto się tam wybrać. Architektóra grobowca jest bardzo ciekawa. Gdy przechadzaliśmy się między murami, miałem wrażenie ze przeniosłem się do czasów panowania Cesarza :D

Tego samego dnia opuściliśmy Hue i pojechalgismy do Son Trach gdzie będziemy zwiedzać jaskinie :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
  • zdjÄ™cie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 84 wpisy84 64 komentarze64 186 zdjęć186 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
17.01.2016 - 04.07.2016