Jesteśmy w raju:)
Mieszkamy w bambusowym domku, który nawet ma łazienkę:) Pierwszej nocy mieliśmy współlokatora - bardzo nerwowego kraba. Postanowił zamieszkać w łazience i traktował to miejsce jak swój własny dom, bo wyjątkowo sie irytował jak chcieliśmy z niej skorzystać:) Łazienka to zbyt górnolotne określenie, ale pomieszczenie to ma na wyposażeniu toaletę, umywalkę która jest przymocowana na słowo honoru oraz rurę z sitkiem, która jest naszym prysznicem:) Taki standard wiadomo nie jest dla każdego, ale nam zależy na klimacie bliskim natury. Murowany domek z klimatyzacja nas nie interesuje:)
Niestety z tego co widzieliśmy takie domki to już rzadkość. Havelock przeszedł przez ostatnie 4 lata rewolucję. Poprzednio bambusowe domki były standardem.
Nasze lokum ma ogromna przewagę nad innymi ponieważ widok zapiera dech. Po wyjściu na "ganek" widzimy palmy i lazurowe morze. Jest cisza i spokój. Idealne miejsce na sanatorium:)
Zwiedzamy plaże i knajpki. Czas płynie powoli. Rozważamy czy płynąc na kilka dni na wyspę Neil. Decyzja jeszcze nie zapadła bo dobrze nam tu. (znowu są problemy z biletami na prom tym razem do Neil...:) )
Udało nam się anulować bilet powrotny do Port Blair, więc 29 stycznia będzie trzeba pofatygować się po kolejny bilet (powrotne bilety trzeba kupować 4 dni przed planowanym powrotem. Na szczęście nie ma tu takiej walki jak w Port Blair:) miejscowi są bardzo uprzejmi i pomocni, jest to bardzo miła odmiana.
Ceny jedzenia są wyższe niż w Port Blair i Bombaju, ale w końcu to wyspa. W każdej knajpce można znaleźć europejskie śniadanie.
Średnia cena na śniadanie dla dwóch osób to Ok 200 rupii.
Obiad w zależności od miejsca można zjeść od 350 do 800 rupii.
Domek bambusowy kosztuje od 700- 1200 rupii za noc, a za domek murowany trzeba zapłacić od 2000 rupii.
Na wyspie najwygodniej przemieszczać się skuterem, a koszt takiej przyjemności Ok 300 rupii za 24h. Benzyna droga, bo za litr trzeba zapłacić 80 rupii!:)
Pendrak kazał mi napisać, ze jazda na skuterze to ogromna frajda :D