Geoblog.pl    Pendraki    Podróże    Pendrak Pol poza miastem    Kalkuta zwiedzanie
Zwiń mapę
2016
07
lut

Kalkuta zwiedzanie

 
Indie
Indie, Kolkata
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11356 km
 

Wybraliśmy się do domu Matki Teresy. Trasa z Sudder street jest bardzo prosta i zajęła nam spacerem Ok 20 minut. Dla nas było to miejsce warte odwiedzenia. W środku jest dużo informacji na temat życia Matki Teresy. Można tam zobaczyć jej grób i pokój w którym mieszkała. Dla nas niesamowita była atmosfera w środku. Jest tam cicho i spokojnie oraz da się odczuć bardzo dużą życzliwość od sióstr, które są cały czas uśmiechnięte. Miejsce to daje dużo do myślenia. Bardzo fajne było tez to, ze nikt nie wymaga opłaty za zwiedzanie ani jałmużny. Nie ma tez jasno oznakowanych miejsc gdzie takową można zostawić. Oczywiście jest takie miejsce, ale musieliśmy zapytać żeby je znaleść, a siostra zapytała czy potrzebujemy rachunek:)
Jeśli ktoś ma ochotę może tez pomoc jako wolontariusz. Wystarczy przyjść o godzinie 15 każdego dnia z paszportem.

Pózniej odwiedziliśmy flower market, który podobno najlepiej odwiedzic w niedziele (tak tez zrobiliśmy) jest to miejsce położone praktycznie pod mostem Howrah Bridge. Jest tam straszny gwar i na moście i na targu. Podobno przez Most przechodzi dziennie kilka tysięcy ludzi, większość z wielkimi koszami na głowach. Z mostu pewnie byłoby widać panoramę Kaluty, ale smog jest tu tak duży że widoczność jest zaledwie na kilkadziesiąt metrów. Za to widać bardzo wyraźnie ludzi którzy kapią się w rzece miedzy śmieciami...

Targ jest bardzo kolorowy, i jak jest się w środku czuć zapachy wielu kwiatów. Niestety jest on otoczony górą śmieci, wiec lepiej oglądać go z bliska niż z mostu.

Następnego dnia wybraliśmy się do świątyni Dakshineswar Kali Temple. Oddalona jest od Sudder street Ok 14km. Dojazd do niej nie był trudny. Najpierw pojechaliśmy metrem. Jak kupowaliśmy bilety pan w okienku chciał nas oszukać patrząc nam głęboko w oczy i szeroko się uśmiechając:) nie wiadomo skąd ten człowiek się wziął. sytuacja wygladała tak: dwa bilety kosztowały 20 rupii, Pendrak dał 1000 (powodzi się) a pan wydał 80, uśmiechnął się szeroko i dał kolejne 300 i mówi ze juz mamy 500 wydane:) po czym wziął banknoty o nominale 10 rupii i zaczął liczyć plik. Z tego co naliczyłam z nim było tam ok 20 banknotów i zadowolony chciał nam to wręczyć i nas pożegnać:) powiedzieliśmy panu grzecznie że dziesiątek nie chcemy i prosimy o 600 rupii w nominałach po 100:) pan stwierdził ze nie ma dalej się uśmiechając:) Pendrak uśmiechając się jeszcze szerzej poprosił kolejny raz o 600 rupii po sto:) cudownie się okazało ze jednak miał tyle w szufladzie, po czym wydał ile trzeba i grzecznie się wszyscy pożegnaliśmy:) nigdy nie ufajcie urzędnikom...:)

Następnie przesiedliśmy się na pociąg, który kosztował 5 rupii na osobę i po raz kolejny najbardziej nam pomogli wojskowi:) w pociągu ludzie byli bardzo uprzejmi, pilnowali żebyśmy wysiedli na dobrej stacji i ustępowali nam miejsca siedzące:) dobrze ze zazwyczaj się wszystko równoważy:)

Przy wejściu na teren świątyni dopadła nas z zaskoczenia pani z farbka i maznela mnie po czole, po czym uśmiechnięta pomazała Pendraka. Zadowoleni chcieliśmy iść dalej, ale oczywiście trzeba było zapłacić:)

Świątynia bardzo ładna, tym bardziej ze jak tam dojechaliśmy zachodziło słońce. Dodatkowo jest nad sama rzeką. Bardzo nas zdziwiło, bo ludzie się tam modlą w wodzie, a zaraz obok inni myją się cali od stóp do głów mydłem. Warto się tam wybrać, tez z tego powodu ze można zobaczyć trochę inna Kalkutę, dużo spokojniejszą i z większa ilością zieleni.


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 84 wpisy84 64 komentarze64 186 zdjęć186 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
17.01.2016 - 04.07.2016