Dzisiaj spełniło się moje marzenie :) Po tylu latach oczekiwania miałem trening muay thai w Tajlandi. Jest to dopiero wprowadzenie do treningów jakie będę miał za kilka dni na Phuket, ale jednak stało się :) Trzeba mieć marzenia i bardzo w nie wierzyć, a wszytsko jest możliwe.
Trening trwał dwie godziny i był prowadzony przez kilku tajów. Był bardzo wyczerpujący i nie było taryfy ulgowej. Dawałem z siebie wszytsko do samego końca. Wysoka temperatura nie pomagała :) Podczas treningu dostałem kilka pochwał od trenerów (byli naprawdę pozytywnie zaskoczeni moimi umiejętnosciami) co mocno mnie podbudowalo, ale też nie obyło się bez kilku uwag (jest nad czym pracować :))
Sala treningowa jest na świeżym powietrzu, otwarta z każdej ze stron. Tak naprawdę jest to dach pod którym jest ring, worki, mata treningowa, lustra i inne potrzebne gadżety do treningu.
Przede mną kilka dni odpoczynku, a później czekają mnie treningu dwa razy dziennie ( już nie mogę się doczekać!!! )
W związku z tym, że trening był o 8 rano mieliśmy przed sobą cały dzień :)
Wyszło dzisiaj z za chmur upragnione słońce i w końcu mogliśmy pobyczyć się na plaży :)
Po południu wsiedliśmy na skuter i pojechaliśmy na południowy wschód wyspy gdzie odbywają się cykliczne imprezy Full Moon Party. Po drodze zobaczyliśmy największe drzewo Yang Na, które ma 55m wysokości co jest wyjątkiem. Plaża Haad Rin, na której wylądowaliśmy była bardzo przyjemna, a fale byly potęrzne. Po wyspie Koh Phangan skuterem jeździ się dużo lepiej niż po Koh Tao. Na Koh Phangan drogi są szerokie i betonowe dzięki czemu są bezpiecznie. Południe wsypy jest górzyste i to trochę utrudnia, za to widoki są rewelacyjne. Zwiedzanie skuterem jest samo w sobie fajna rozrywką;)